25 lutego 2014

A dlaczego...

Od rana wyczekuję na chwilę, kiedy będę mogła usiąść i przedstawić na blogu kolejną naszą lamę. Tymczasem, moje dwa szkraby jakby były w zmowie i miały niecny plan, żeby za żadne skarby nie dać mi tego zrobić. Chodzą za mną krok w krok i  pomiędzy zawodzeniem dwulatka: "mama, to", "nie to nie", "mama to", tatuuje mi się w mózgu wciąż powtarzane ulubione pytanie pięciolatki: "a dlaczego?"...

Dodatkowo dopisałam dzisiaj pięć nowych rzeczy do ogarnięcia na liście rzeczy do ogarnięcia. Nie skreśliłam żadnej. Praca pilna do wykonania na jutro - nietknięta, a stos brudnych naczyń i lepiąca się podłoga w kuchni to już po prostu wisienka na torcie. Jestem bliska wykrzyczenia, mojego z kolei ulubionego zwrotu z porodówki: "Nie dam rady!". A i tak wiem, że muszę dać.

Korzystając z okazji, że jednak siadłam na te dwie minuty, prezentuję Wam kujona:)






I zdradzę jeszcze, że podjęłyśmy rękawicę i przygotowujemy lamę specjalną - lamę na wyzwanie KOT ART.
Lama na blogu już niedługo, a ja lecę wyjaśniać pięciolatce, dlaczego człowiek musi czasem odpoczywać.
Dobrej nocy! 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz